KASZUBSKI KLASYK

Długość trasy: 140 km
Orientacyjny czas trwania: 2 dzień

Mówię Kaszuby – myślę jeziora. Tak zapamiętałem ten region Polski. Kiedy wróciłem do niego po prawie 3 latach przerwy, odkryłem kolejne jeziora i dodatkowo urodziwe lasy. W moich poszukiwaniach najciekawszych dróg i miejsc skupiłem się na tzw. Szwajcarii Kaszubskiej. Na punkt startowy wybrałem Kamienicę Królewską. Nocowałem w Pierwszczewie w Starym Gospodarstwie. Na dłuższy pobyt doskonale nada się także Farma Noe w Lipnicy, bo stamtąd łatwiej dostać się na południe Kaszub.

Jezioro Junno w Kamienicy Królewskiej to moim zdaniem jeden z bardziej urokliwych zbiorników w regionie. Decyduje o tym głównie fakt, że można go zobaczyć z bliska bez pokonywania stromych skarp, zarośli czy wchodzenia na prywatną posesję. Samochód proponuję zostawić tutaj i skierować się dobrze widoczną polną drogą w stronę jeziora. Po chwili dotrzemy do pomostu z łódkami. Ścieżka biegnie dalej wzdłuż brzegu i polecam iść nią, aż nie postrzymają Was mokradła lub inne przeszkody. Dokładnie po drugiej stronie, na stromej skarpie znajduje się punkt widokowy na tzw. Górze Zamkowej. Warto tam podjechać szutrową drogą, na której wcześniej zaparkowaliśmy samochód.

Na koniec wizyty nad Jeziorem Junno udałem się do leśniczówki Mirachowo. Tam zaparkowałem i wybrałem się krętą droga w dół nad przepiękne jezioro Lubogoszcz. Jest otoczone ze wszystkich stron lasem, przez co pejzaże są tam iście bajkowe. Dzięki temu, że znajduje się w niecce, na jego powierzchni często widać wyraźne odbicie drzew z brzegu. Wróciłem w kierunku Kamienicy Królewskiej, żeby wybrać się nad Wielkie Jezioro w rezerwacie Kurze Grzędy. Otacza je malownicze torfowisko, a na miejscu natrafiłem na zalany wodą pomost. Można z niego podziwiać taflę wody.

Po tych leśnych przygodach wyjechałem na asfalt w Mirachowie i przez Miechucino udałem się na Bramę Kaszubską pomiędzy jeziorami Raduńskim Dolnym a Raduńskim Górnym. Próbowałem tam wyobrazić sobie to miejsce przed wieloma tysiącami lat, kiedy to lodowce tworzyły w ziemi głębokie rynny, które stały się później jeziorami. Do Starego Gospodarstwa dojechałem urzekającą drogą przez Nowe Czaple. Przez moment poczułem się na niej nawet jak w Bieszczadach. Nim dotarłem na nocleg, podjechałem do Gościńca Malinówka, by skosztować kuchni kaszubskiej. Położenie, klimat restauracji są atrakcyjne, a co najważniejsze serwowane jedzenie jest świeże i smaczne. Nie byłem jednak przekonany, czy to rzeczywiście tradycyjne specjały regionu. Zamówiłem „plinc po kaszubsku”, był to w zasadzie placek ziemniaczany z gulaszem. Do łóżka dotarłem już po zmroku, a nad głową miałem tysiące gwiazd.

Kolejny dzień rozpocząłem od zdobycia Wieżycy. Jest to najwyższe wzniesienie Wzgórz Szymbarskich, ma 328 m n.p.m. Na jego szczycie znajduje się 35-metrowa wieża widokowa. Roztacza się z niej przepiękna panorama całej okolicy. Wierzchołek porasta bujny las bukowy. Wejście na niego z parkingu zajęło mi ok. 30 minut, a cała wycieczka z fotografowaniem u góry prawie godzinę.

Stamtąd udałem się do Węsiorów, żeby zobaczyć kamienne kręgi, jednak nieco mnie one rozczarowały. Warto je zobaczyć, jeśli akurat będziecie mieli wolny czas na dodatkowe atrakcje. Podobnie sprawa ma się z Kościerzyną, miałem tam poczucie, że jedynie tracę czas. Po dwóch pomyłkach nawigację ustawiłem na Chmielno. Po drodze miałem jednak kilka ciekawych miejsc do odwiedzenia.

Zacząłem od malowniczego Jeziora Ostrzyckiego. Bardzo dobrym punktem do obserwacji go jest taras na dachu dawnego ośrodka wypoczynkowego. Parking znajduje się tutaj, żeby dostać się do wspomnianego punktu widokowego, trzeba z niego przejść dobrze widoczną kładką nad drogą. Kawałek dalej, przy niewielkiej zatoczce również jest przepięknie, auto trzeba zostawić na poboczu. W Ostrzycach także nadarzy się niejedna okazja, by podziwiać widok na zbiornik. Najlepiej jest zaparkować przy plaży miejskiej i pospacerować po okolicy.

Po drodze do Chmielna warto jeszcze się zatrzymać przy punkcie widokowym na Złotej Górze (obok pomnika Ruchu Oporu Pomorza Gdańskiego) i położonym kilka kilometrów dalej punkcie widokowym Sobótka. Przy pierwszym z nich parking znajduje się po drugiej stronie ulicy.

Po tych leśnych przygodach wyjechałem na asfalt w Mirachowie i przez Miechucino udałem się na Bramę Kaszubską pomiędzy jeziorami Raduńskim Dolnym a Raduńskim Górnym. Próbowałem tam wyobrazić sobie to miejsce przed wieloma tysiącami lat, kiedy to lodowce tworzyły w ziemi głębokie rynny, które stały się później jeziorami. Do Starego Gospodarstwa dojechałem urzekającą drogą przez Nowe Czaple. Przez moment poczułem się na niej nawet jak w Bieszczadach. Nim dotarłem na nocleg, podjechałem do Gościńca Malinówka, by skosztować kuchni kaszubskiej. Położenie, klimat restauracji są atrakcyjne, a co najważniejsze serwowane jedzenie jest świeże i smaczne. Nie byłem jednak przekonany, czy to rzeczywiście tradycyjne specjały regionu. Zamówiłem „plinc po kaszubsku”, był to w zasadzie placek ziemniaczany z gulaszem. Do łóżka dotarłem już po zmroku, a nad głową miałem tysiące gwiazd.

Kolejny dzień rozpocząłem od zdobycia Wieżycy. Jest to najwyższe wzniesienie Wzgórz Szymbarskich, ma 328 m n.p.m. Na jego szczycie znajduje się 35-metrowa wieża widokowa. Roztacza się z niej przepiękna panorama całej okolicy. Wierzchołek porasta bujny las bukowy. Wejście na niego z parkingu zajęło mi ok. 30 minut, a cała wycieczka z fotografowaniem u góry prawie godzinę.

Stamtąd udałem się do Węsiorów, żeby zobaczyć kamienne kręgi, jednak nieco mnie one rozczarowały. Warto je zobaczyć, jeśli akurat będziecie mieli wolny czas na dodatkowe atrakcje. Podobnie sprawa ma się z Kościerzyną, miałem tam poczucie, że jedynie tracę czas. Po dwóch pomyłkach nawigację ustawiłem na Chmielno. Po drodze miałem jednak kilka ciekawych miejsc do odwiedzenia.

Zacząłem od malowniczego Jeziora Ostrzyckiego. Bardzo dobrym punktem do obserwacji go jest taras na dachu dawnego ośrodka wypoczynkowego. Parking znajduje się tutaj, żeby dostać się do wspomnianego punktu widokowego, trzeba z niego przejść dobrze widoczną kładką nad drogą. Kawałek dalej, przy niewielkiej zatoczce również jest przepięknie, auto trzeba zostawić na poboczu. W Ostrzycach także nadarzy się niejedna okazja, by podziwiać widok na zbiornik. Najlepiej jest zaparkować przy plaży miejskiej i pospacerować po okolicy.

Po drodze do Chmielna warto jeszcze się zatrzymać przy punkcie widokowym na Złotej Górze (obok pomnika Ruchu Oporu Pomorza Gdańskiego) i położonym kilka kilometrów dalej punkcie widokowym Sobótka. Przy pierwszym z nich parking znajduje się po drugiej stronie ulicy.

Przy drugim najlepiej wstąpić na odpoczynek przy kawie do restauracji Modra Sobótka, wtedy parking jest bezpłatny. Najciekawsze panoramy podziwiać można tuż nad restauracją. Dalej znajduje się drewniany wiatrak. Można do niego także dojechać bardzo stromą drogą od drugiej strony. Tam widoki moim zdaniem są mniej ciekawe, choć nadal piękne. Przez Zawory dojechałem do Chmielna. Tam najbardziej urokliwe zakątki znalazłem nad Jeziorem Białym, spacerując wzdłuż ul. Gryfa Pomorskiego. W samym miasteczku na uwagę zasługuje pracownia ceramiki rodziny Neclów, którzy trudnią się tym rękodziełem już od dziesięciu pokoleń. Znajduje się w niej niewielkie muzeum oraz sklepik z ich produktami.

Na drodze do Kartuz zrobiłem jeszcze jeden przystanek. Chciałem zobaczyć owiany legendami Zamek w Łapalicach. Jest to ogromnych rozmiarów ruina, a może raczej plac budowy. Na jego teren wchodzi się na własną odpowiedzialność, ale nawet spora liczba wypadków na przestrzeni ostatnich 30 lat nie jest w stanie zatrzymać ciekawskich. Wedle pomysłu gdańskiego rzeźbiarza budowla miała mieć prawie 5 tys. m2, 365 okien, 52 pomieszczenia i 12 wież.

Mniej więcej w 1991 r. ze względów formalnych prace zostały przerwane. W sezonie zamek odwiedzają tłumy turystów, bo wejście nie jest niczym zagrodzone. Ku mojemu największemu zdziwieniu w bramie minąłem się z… wycieczką z Niemiec.

Ostatnim punktem na trasie były przepiękne Kartuzy otoczone wodami aż 4 jezior. Początkowo wybrałem się na spacer w okolicach rynku, a następnie do Kolegiaty Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny zakonu Kartuzów. Wrażenie zrobiły na mnie jej imponujący dach oraz barokowe stalle we wnętrzu. Na koniec podróży po Kaszubach chciałem obejść dookoła Jezioro Karczemne, ale w pewnym momencie przejście uniemożliwił mi kanał rzeczny i wróciłem tą samą drogą.

Szwajcaria Kaszubska mnie zauroczyła, skąpana w jesiennych barwach okazała się prawdziwym rajem na ziemi. Panują w niej cisza i spokój, nieoczywistych atrakcji również znajdziemy tu pod dodstatkiem. Kaszuby to region, który czeka na odkrycie. Jego niezwykłą urodę najlepiej poznaje się powoli, np. z okien samochodu. To raj dla kierowców. Polecam!

Zobacz najnowsze wpisy na blogu